Dawca
Dlaczego nie widzisz we mnie już człowieka lecz tylko organy na które ktoś czeka? Dlaczego gdy tylko mija cię jednoślad przeklinasz w myślach tego, kto go dosiadł? Dlaczego z zawiścią patrzysz na maszynę gdy w pasji i podnieceniu po asfalcie płynę? Ja jestem jak ty, choć tylko w połowie, Nie robi różnicy mój kask na głowie. Ja też chcę przeżyć i dojechać do celu, wyjechać cało z tego życia tunelu. Chcę znów dzisiaj wrócić do domu, do swoich, chcę usta znów poczuć mej pięknej dziewoi, chcę móc spokojnie zsiąść ze swej maszyny, pozwól mi proszę wrócić do dziewczyny… Czemu wzrok twój przykuwa nowych felg polerka? Patrzysz nim wszędzie, tylko nie w lusterka… A potem końca nie ma tłumaczeniom: “Ludzkiego życia ci szaleńcy nie cenią!” Wiesz, nie wszyscy kręcą manetką do bólu, jeździmy też wolniej, spojrzyj czasem, królu. Masz rację, bywa, że to nasza wina, wszak w żyłach nam płynie adrenalina. I nie raz zobaczysz wheelie pod światłami czy rzadziej też burnout Busą z bajerami. Ale zrozum, człowieku, to jest nasze życie! Czemu wciąż szybką śmierć nam wróżycie? Na drodze zmieszczą się też wasze puszki Nie walczmy ciągle o pierwszeństwo dróżki! A jednak ciągle widzę na YouTubie filmy w których rozbija się co rusz ktoś inny. Nie dywaguję czyja to jest wina, czy znów zawiniła adrenalina, czy wasza duma może i zadufanie znów wzbudzą w dziewczynach serc załamanie. A gdy widzę rozbity motor, cicho w duszy się modlę żeby ten, kto na nim jechał, zasiadł jeszcze w siodle. Bo każdy, kto motocykle ceni jest bratem mym szczerym Jest bliski jak rodzina, nie ma tu bariery.
Dla tych, którym szybciej serce bije, gdy suną gromadą, dla tych, którzy dla swej pasji życie na szali kładą, dla tych, co do kresu wędrówki swej już dzisiaj nie dojadą, dla tych, którzy dziś pędzą niebieską autostradą… Dla tych piszę ten wiersz i o nich wciąż myślę w modlitwach by Najwyższy Jeździec na ulicznych chronił ich gonitwach…
|